Dziewczyny i chłopaki, szykujcie gumiaki!
Gminne Dożynki w ostatnią niedzielę sierpnia w Glinkach zapowiadają się niezwykle dostojnie. Msza święta, uroczysty korowód, w którym w ukwieconych bryczkach przejadą rolnicze delegacje. A potem zabawa do rana przy dźwiękach skocznej muzyki. Ten scenariusz mogą popsuć tylko… błotniste kałuże, w których utkną uczestnicy święta, jeśli nie uda się na czas doprowadzić do ładu placu, na którym mają odbyć się uroczystości.
Program tegorocznego gminnego Święta Plonów w Glinkach wygląda imponująco.- Planowany jest uroczysty korowód dożynkowy – przejazd z Glinek do parafii w Ostrówku (ok. 3 km). Po mszy świętej odbędzie się uroczystość w samych Glinkach, gdzie zostanie rozstawiona scena. Wystąpi kilku artystów, m.in. lokalny zespół Sołtysi – zdradza Anna Zakrzewska, dyrektor karczewskiego Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury.
Trwają już prace, które mają na celu przygotowanie imprezy i zapewnienie bezpieczeństwa jej uczestnikom. Szykowane są toalety, wywożone śmieci. Jedynym problemem nie do rozwiązania może okazać się pogoda, a tak właściwie jej brak. Plac przy świetlicy w Glinkach nie jest przygotowany na opady deszczu, co bardzo martwi sołtys Glinek Iwonę Sieczkę.
– Przy świetlicy zbiera się woda po deszczu, tworzy się jedna wielka kałuża. Jak będzie padał ulewny deszcz, to jeśli ktoś stanie tam z gumowcami, to sprzedadzą się jak świeże bułeczki. Liczyłam, że urząd będzie za tym, by poprawić ten teren: wyrównać, kosić. Zależałoby mi, by nie robić tego na ostatnią chwilę – mówi sołtys Glinek.
I wymienia kolejne niezbędne do wykonania naprawy. – Przy tak dużej imprezie ważne jest także naprawienie hydrantu, który został zdemontowany w wyniku wypadku. Zwracam jeszcze uwagę na piękną strażnicę położoną nieopodal świetlicy. Mam materiały, ale nie mam fachowca do wykonania pracy (położenie terakoty w budynku – przyp. red.). Tutaj także liczyłabym na wsparcie ze strony urzędu – dodaje Iwona Sieczka.
Burmistrz Karczewa obiecał, że nie pozwoli przybyłym do Glinek gościom ugrzęznąć w błocie. – Cały teren zostanie przygotowany na tip-top do drugiej lub trzeciej dekady lipca. W sprawie hydrantu też da się coś zrobić – w poniedziałek będę wydawał na ten temat dyspozycję – deklaruje Dariusz Łokietek. – Niestety, w sprawie strażnicy nie da się nic zrobić, ponieważ nie ma środków na wynajęcie odpowiedniego fachowca. Pani sołtys Iwona Sieczka zbyt późno zasygnalizowała nam ten problem – tłumaczy burmistrz Karczewa.