Dzika mama pogoniła straż miejską
Młoda locha stała się okoliczną atrakcją. Była przyjazna i nikomu nie przeszkadzało, że zamieszkała na opuszczonej działce w sąsiedztwie. Do czasu aż w czwartek wieczorem nagle zrobiła się agresywna. Wściekle kwiczała i przeganiała każdego, kto znalazł się w pobliżu. Zachowywała się tak, bo wkrótce miała zostać mamą…
AGNIESZKA JASKULSKA

Dziki wróciły do miasta! Spacerują po ulicach, grzebią w śmietnikach i zaglądają na podwórka. Wielu mieszkańców Józefowa cieszy się z wizyty zwierząt, dokarmia je i robi sobie z nimi zdjęcia. – Od kilkunastu dni w okolicy ul. Paderewskiego szwendała się młoda, około dwuletnia locha. Była jakaś gruba, to pewnie z przejedzenia. Nie była agresywna, tylko czekała, aż ktoś rzuci jej jakiś przysmak – tłumaczą okoliczni mieszkańcy. Niektórzy próbowali ją nawet przegonić, hałasując garnkami, ale bezskutecznie. Była uparta i zawsze wracała w to samo miejsce. Mieszkańcy nie zgłosili służbom, że w okolicy grasuje dziki intruz. Kilka dni później okazało się, że to był błąd, bo locha wkrótce miała urodzić małe…
Bezradne służby
Na swoje legowisko wybrała jedną z opuszczonych posesji u zbiegu ulic Paderewskiego i Poniatowskiego. Z łatwością przegryzła zardzewiałą siatkę ogrodzenia i ukryła się w gęstych krzakach. W czwartkowy wieczór, 30 marca, locha dosłownie się wściekła. Zrobiła się agresywna, chrumkała
i kwiczała na wszystkich przechodniów, próbując ich przegonić, raz wychodziła z kryjówki, to znowu do niej wracała. Okoliczni mieszkańcy zaczęli się bać, że zrobi komuś krzywdę, i późnym popołudniem wezwali na pomoc strażników miejskich.
Funkcjonariusze wkroczyli na posesję. Ale wizyta nieproszonych gości jeszcze bardziej zdenerwowała zwierzę, które z impetem ruszyło
w kierunku mundurowych. Chcąc uniknąć kłów lochy, strażnicy w popłochu rzucili się do ucieczki. Na szczęście zwierzę szybko zrezygnowało z ataku i wróciło do swojej kryjówki. Okazało się, że locha jest prośna i lada moment może urodzić.
Zdesperowani strażnicy miejscy wezwali na pomoc druhów z OSP Świdry Małe. – Mieszkańcy zbyt późno powiadomili służby o tym, że na tej posesji zamieszkał dzik. Okazało się, że samica jest w ciąży i lada moment miała urodzić. Dlatego tego dnia zrobiła się agresywna i bardzo pobudzona. Nie mogliśmy jej narażać na dodatkowy stres, bo to mogłoby ją jeszcze bardziej rozdrażnić – tłumaczą druhowie z OSP Świdry Małe. Strażnicy miejscy o sytuacji powiadomili również Nadleśnictwo Celestynów. – Jednak było już za późno na działanie służb. Około godz. 20 locha urodziła prawdopodobnie około 10 warchlaków. Nie można było nic zrobić. Zwierzęta potrzebowały spokoju – tłumaczy nadleśniczy Artur Dawidziuk z Nadleśnictwa Celestynów.
Zostanie na działce jeszcze kilka dni
Józefowscy urzędnicy wzięli sprawy w swoje ręce. Musieli szybko zdecydować, co zrobić dalej z dziką rodziną, żeby jej nie zaszkodzić
i jednocześnie nie narazić mieszkańców na atak rozdrażnionej matki.
– Skonsultowaliśmy się z Maciejem Zabryjewskim, lekarzem weterynarii, który jest specjalistą i bardzo dobrze zna naturę łownej zwierzyny
– tłumaczy Magdalena Janczewska z urzędu w Józefowie. – Okazało się, że przez najbliższe dwa tygodnie nie będzie można nic zrobić. Nie można niepokoić dzików, stresować ich czy straszyć, bo to może wzbudzić agresję lochy – tłumaczy Janczewska.
I apeluje do mieszkańców, aby jej nie dokarmiali, bo to może spowodować, że zwierzę na dobre zadomowi się na działce. – W ciągu 14 dni samica z młodymi powinna sama opuścić kryjówkę i wrócić do lasu – zapewnia Janczewska. Jeśli jednak dzika rodzinka osiedli się na działce, to służby będą musiały odłowić zwierzęta i wywieźć je do lasu.
Warto dodać, że tego samego dnia rano podobna sytuacja miała miejsce w okolicy osiedla przy ul. Werbeny w Michalinie, gdzie inna locha urodziła warchlaki. Tam również wezwano straż miejską.
Dzik jest dziki!
- Dopóki dzik jest łagodny, dla wielu mieszkańców jest atrakcją, z którą można sobie zrobić zdjęcia. Ale jeśli zwierzę nagle zrobi się agresywne, wtedy wpadają w panikę – mówią leśnicy. – Wiele osób bagatelizuje obecność dzików w mieście i dokarmia je. Zapominają jednak, że młody dzik, który teraz jest towarzyski, za rok wróci w to samo miejsce, ale już jako wyrośnięte, niemal 200-kilogramowe zwierzę. Wtedy nagle z miejskiej atrakcji robi się kłopot. Dlatego najważniejsze jest, aby nie dokarmiać dzików – tłumaczą.
czyżby problemy z nadmiernie mnożącymi się i reagującymi agresją migrantami? najpierw kwiatki i darmowe posiłki, a potem? no cóż, każdy widzi, co potem…
Dlaczego nie OSP Józefów?