Żegnaj, Jacku!
O tych, którzy odchodzą, nie wypada mówić źle. Są jednak takie osoby, o których ogólnie trudno powiedzieć coś złego, nawet jeśli bardzo by się chciało. Taką osobą był nasz kolega Jacek. Najstarszy w naszym zespole, ale tylko patrząc na metrykę, bo wspólny język szybko znajdował nawet z najmłodszymi. Otwartość i niezwykłe poczucie humoru to było coś, co od razu dało się wyczuć po poznaniu tego potężnego wąsacza.
Był kopalnią wszelkiej wiedzy i różnorakich anegdot, które gromadził podczas swoich podróży do najodleglejszych zakątków świata. To było jego hobby, którym chciał podzielić się z jak największą liczbą osób. Tak też trafił w 2000 roku na łamy „Linii Otwockiej”, w której spędził blisko 20 lat. Przez ten czas skład gazety ewoluował, a Jacek był zawsze na swoim miejscu. Był duszą tej gazety, mimo że nigdy nie starał się pchać na pierwszy plan. Robił swoje i tyle.
Dzięki swoim licznym wycieczkom można go było określić obywatelem świata, ale Jacek przede wszystkim był otwocczaninem, któremu zawsze zależało na dobru tego miasta. W swoich felietonach celnie i z charakterystycznym dla siebie humorem punktował wszelkie otaczające nas absurdy. Krytykował, gdy wymagała tego sytuacja, chwalił, kiedy było trzeba…
Niedawno został dziadkiem i choć specjalnie się tym nie chwalił, to widać było, że nowa rola sprawia mu dużo satysfakcji. Do końca wierzyliśmy, że do nas wróci. Tymczasem udał się w swoją ostatnią podróż…
Przyjaciele z „Linii Otwockiej”
Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o odejściu Jacka Kałuszki. Nasz redakcyjny kolega zmarł 2 maja w wieku 64 lat. Msza żałobna odbędzie się 9 maja o godz. 11 w kościele Zesłania Ducha Świętego w Otwocku, przy ul. Żeromskiego 6, po czym nastąpi złożenie prochów na otwockim cmentarzu.