Tragiczny pożar w Łukówcu
Okoliczni mieszkańcy są wstrząśnięci. W jednym z domów jednorodzinnych w miejscowości Łukówiec w gminie Karczew w środku nocy wybuchł pożar. Na miejscu interweniowało kilka jednostek straży pożarnej. Mimo błyskawicznej akcji ratunkowo-gaśniczej w jednym z pomieszczeń strażacy znaleźli spalone zwłoki 62-letniego mężczyzny. Śledczy wyjaśniają przyczyny pożaru
AGNIESZKA JASKULSKA
Do pożaru doszło w środku nocy we wtorek, 2 marca. – Wszyscy mieszkańcy spali. Jakiś kierowca, który przejeżdżał przez naszą miejscowość, zauważył, że wewnątrz domu u naszego sąsiada wybuchł pożar, i zaalarmował służby ratownicze – mówi pani Danuta, mieszkanka Łukówca. I dodaje, że cała wieś od dawna obawiała się o to, że u Stanisława L., którego wszyscy nazywali Piotrusiem, dojdzie do tragedii.
– Zgłoszenie o pożarze otrzymaliśmy we wtorek o godz. 2.45 – mówi kpt. Maciej Łodygowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Otwocku. Interweniowało 31 strażaków z kilku jednostek: JRG Otwock, OSP Łukówiec, OSP Karczew, OSP Otwock Wielki, OSP Regut, OSP Podbiel, a także policja, karetka pogotowia i pogotowie energetyczne. – Na miejscu strażacy zastali pożar wewnątrz budynku, ogień rozprzestrzeniał się już na dach. W pierwszych chwilach nie było wiadomo, czy ktoś jest w środku – tłumaczy kpt. Maciej Łodygowski. I dodaje, że strażacy gasili rozprzestrzeniający się ogień przez okna i drzwi. Mimo błyskawicznej akcji ratunkowo-gaśniczej w jednym z pomieszczeń ratownicy znaleźli częściowo spalone zwłoki mężczyzny. Lekarz stwierdził zgon. Niewykluczone, że mężczyzna zmarł, zanim doszło do pożaru. Okoliczności tego zdarzenia wyjaśniają policja i prokurator.
Okoliczni mieszkańcy są wstrząśnięci tym, co się stało. – Piotrka znała cała wieś. Był dobrym człowiekiem, nikomu nie wadził, ale był bardzo niezaradny życiowo i potrzebował opieki, bo miał problemy zdrowotne – mówi jeden z mieszkańców Łukówca. Pani Danuta dodaje: – Piotrek żył bardzo biednie. Pomagała mu nie tylko rodzina, lecz także sąsiedzi. Zawsze ktoś mu zaniósł jakiś obiad albo zupę, bo mieszkał sam i nigdy nikogo nie prosił o pomoc – tłumaczy sąsiadka 62-letniego mężczyzny, którego odnaleziono w spalonym budynku. – Piotrek był niezaradny życiowo i już dawno powinien trafić do jakiegoś ośrodka, gdzie miałby zapewnioną opiekę, ale pracownicy socjalni, którzy czasem coś mu przywozili, nie wiedzieli, jak mu pomóc. Ostatni raz byli jesienią – mówi sąsiadka nieżyjącego mężczyzny.
Ale ta Danka jest medialna hahaha
Same kłamstwa! teraz nagle wszyscy wstrząśnięci i że niby zupki mu nosili NA PEWNO. Szczególnie opiekował się nim sołtys wykorzystując go do roboty za wino. BARDZO SMUTNE PISKORZE